Wszędoszyce |
Administrator |
|
|
Dołączył: 11 Cze 2007 |
Posty: 656 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/6
|
Skąd: Grodków |
|
|
|
|
|
|
War... War never changes... Na widok tego napisu serca chyba wszystkich fanów serii Fallout zaczynają bić szybciej. Nasze również! Do tak wielkiego hitu zwykła zapowiedź to za mało. Nadeszła pora, aby podzielić się z Wami naszymi wrażeniami z samej gry.
wstępie chciałbym zaznaczyć że tekst nie tyczy się wersji beta Fallout 3, ale bardziej wersji typu pre-pre-alpha
Mało jest firm tak skrytych i tak pilnujących swych tajemnic jak Bethesda. Nawet, gdy nasz nieustraszony śmiałek został dopuszczony do komputera z nowym Fallout, to o robieniu jakichkolwiek filmików, czy ściąganiu screenów, nie mogło być mowy. A szkoda, bo to, co prezentuje swoją grafiką Fallout 3, jest wprost nie do opisania.
Na początek muszę także nieco uspokoić wszystkich fanów. Mimo, iż produkcją zajmuje się zupełnie nowa firma, kojarzona przede wszystkim z Oblivion, to nasz ukochany Fallout 3 będzie jednak całkiem nową grą a nie swoistym modem do TES IV, czego się niektórzy słusznie obawiali. Trochę podobieństw w obydwu produkcjach jednak znajdziemy. Tu i tu obserwujemy akcję z perspektywy oczu bohatera, względnie - z widoku zza jego pleców.
będzie gorącoTrzeba także zauważyć, iż nowa część najsłynniejszego, postnuklearnego cRPG nie jest tworzona z myślą o samych ortodoksyjnych fanach serii. Nie ma więc co liczyć na kontynuację wątków z poprzednich części. Gra jest tak zbudowana, aby mogli w nią zagrać wszyscy; nie tylko sami starzy wyjadacze, ale także ludzie, którzy dotychczas nie mieli styczności z tym cyklem. Dla tych pierwszych przygotowano jednak masę specjalnych smaczków oraz subtelnych nawiązań do "jedynki" i "dwójki". Zdradzimy tylko, iż w grze pojawi się na przykład pewien dobrze nam znany supermutant :>
Jak dorosnę to zostanę...
Cała zabawa zaczyna się dosyć nietypowo, bowiem od sceny narodzin naszego bohatera. Aby było ciekawiej, wszystko obserwujemy z perspektywy jego...oczu! Całość została podkreślona przez specjalne filtry graficzne - obraz jest zamazany, czerwony, co chwilę drga. Okazuje się, że poród był tak ciężki, iż matka go nie przeżyła, a my wędrujemy do rąk ojca, który od razu pobiera próbkę naszego kodu genetycznego.
co jest doktorku? I tutaj pierwsze zaskoczenie. Cały proces kreacji postaci jest w zasadzie interaktywnym filmem, którego początkiem są właśnie nasze narodziny. W momencie, kiedy specjalna maszyna zaczyna analizować nasze DNA, wybieramy płeć przyszłego bohatera i jego rasę (możemy zagrać nawet azjatą). Następnie dowolnie modyfikujemy wygląd twarzy, swobodnie operując kilkoma suwakami (na podglądzie można obejrzeć, jak będziemy wyglądać za kilkanaście lat). Kłania się tutaj sprawdzone już wcześniej rozwiązanie z Oblivion... Twórcy poszli jednak o krok dalej i pozwolili nam również na pewną modyfikację reszty ciała. Jeżeli zawsze marzyliście, aby wyglądać jak Pudzian, to nic prostszego - dodajemy sobie trochę masy mięśniowej. Podążacie drogą Emo? To możecie przerobić bohatera na wychudzonego kościotrupa. Po prostu, co kto lubi! Rozwiązanie świetne, ale czasami nie współgra za dobrze z tym, co widzimy w karcie postaci. Przyznacie sami, że trochę dziwnie wygląda chudzielec, który ze statystyk przypomina Schwarzenegger'a.
Nowy-stary PibBoyJak już mówiłem, cały początek gry i kreacja postaci to w zasadzie dorastanie naszego bohatera. Gdy malec uczy się stawiać pierwsze kroki, my ćwiczymy w samouczku wszystkie tajniki sterowania. W następnej scenie jesteśmy już dziesięcioletnim podrostkiem, który dostaje swój własny, przenośny komputerek Pip-Boy 3000 oraz pistolet na kulki. Bawiąc się tymi prezentami, szybko nauczymy się podstaw walki i interface gry... Wróćmy jednak do kreacji postaci. Zastanawia Was pewnie, jak w takim układzie wygląda wybór umiejętności? Bardzo prosto - w pewnym momencie stajemy przed Testem Predyspozycji Mieszkańca Krypty (ang. G.O.A.T.); odpowiadając na poszczególne pytania, wybieramy kolejne statystyki, skille (14 do wyboru, część starych znikła) czy traitsy (tych jest znów trochę więcej). Jeżeli nie spodoba się nam końcowy wynik, to możemy go zawsze sami zmodyfikować. Oj, znów widzimy rozwiązanie przypominające Morrowind lub Oblivion... Sam system, na jakim oparto zabawę, to stary, poczciwy S.P.E.C.I.A.L. Wszystko wygląda tutaj jak w dawnej, dobrej "dwójce"; Nawet styl przycisków i menusów pozostał ten sam!
Dopiero, gdy zakończymy tutorial, rozpoczyna się właściwa gra. Wcześniej jednak okazuje się, że nasz ojciec (który był wiodącym naukowcem w Krypcie) nagle znika...
Witamy w Vault 101
Vault 101 to jeden z największych schronów na Wschodnim Wybrzeżu. Nasza Krypta (w przeciwieństwie do pozostałych schronów) nadal jest zapieczętowana, a jej mieszkańcy są wyjątkowo nieufni wobec reszty świata. Głównym celem gry jest odnalezienie zaginionego ojca, który w tajemniczych okolicznościach opuścił schron. Niestety Fallout 3 nie wszedł jeszcze nawet w fazę testów alpha; gotowych jest zaledwie kilka poziomów (lokacji) i trudno na podstawie tego powiedzieć coś bardziej konkretnego na temat całej linii fabularnej. W każdym bądź razie udało się nam ustalić, iż ojciec naszego bohatera dowiedział się, że wojnę przetrwało nie tylko Vault 101, ale także kilka sąsiednich schronów, i że wbrew temu co twierdzi Overseer, świat na powierzchni nadaje się już do życia. Niestety, Nadzorca (Overseer) nie godzi się na otwarcie schronu. Nie pomagają nawet ostrzeżenia o ogromnym niebezpieczeństwie, jakie grozi Krypcie 101. Zdesperowany ojciec decyduje się na ucieczkę w poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy. W trakcie gry będziemy powoli odkrywać kolejne części tej układanki, aż dowiemy się, o jakie niebezpieczeństwo tu chodzi i będziemy musieli oczywiście je zażegnać...
stara dobra przedwojenna technologiaNa razie jednak możemy spokojnie pospacerować po swojej rodzinnej Krypcie. Tutaj czeka nas pewne rozczarowanie. Wbrew zapowiedziom, to co widzimy, nie przypomina za bardzo widoków znanych ze starych Fallout'ów. Zmieniono zupełnie styl graficzny Krypty. Teraz wygląda ona nowocześniej; jest pełna wszelakiego rodzaju rur, kabli, przeróżnego sprzętu i rupieci. Tylko w niektórych drobnych detalach (drzwi, windy, terminale...) można odnaleźć styl znany z poprzednich części gry. Nie jest jednak źle, tylko po prostu inaczej. Wygląd schronu został przedstawiony w sposób bardzo szczegółowy; wszystko sprawia wrażenie naprawdę starego, pełno tutaj rdzy, brudu, kurzu, popękanych ścian... To nie są już te czyściutkie i sterylne schrony z poprzednich części serii. Mieszkańcy chodzą po korytarzach, rozmawiają ze sobą, coś jedzą lub po prostu pracują...
romantyczny zachód słońca^^Na samym początku można wykonać kilka zadań, które dobrze ilustrują, czym jest nowy Fallout i jak ogromne możliwości stawia przed graczem. Questów jest naprawdę dużo, ale nie wszystkie możemy wykonać, do wielu potrzebne są bowiem specjalne umiejętności. Jeżeli chcemy na przykład pomóc komuś w zreperowaniu jakiejś maszyny, trzeba posiadać odpowiednio wysoką umiejętność "naprawiania" (repair). Jeśli natomiast nie wybraliśmy na początku "zdolności naukowych" (science), to raczej nie skorzystamy z większości komputerów. Używanie wielu skillów zostało połączone z mini gierkami.
Co ciekawsze - każde zadanie można próbować wykonać na różne sposoby. Na przykład zepsutą pompę trzeba naprawić, albo poprosić o to kogoś innego, używając zdolności perswazji! Ciekawie wygląda także zadanie z bandą miejscowych osiłków, z którymi problem ma "bliska" przyjaciółka gracza. Można ich po prostu pobić, przekupić, ale także namówić, aby dali sobie spokój. Jeżeli ktoś chce, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby donieść na nich do samego Nadzorcy. I tak dzieje się tutaj z każdym prawie zadaniem.
Jednak pełnię swoich możliwości gra pokazuje dopiero przy misji polegającej na wyjściu z Krypty. Jeżeli posiadamy wysokie zdolności przekonywania i prawie maksymalną charyzmę, to możemy spróbować namówić samego Nadzorcę, aby pozwolił nam udać się na powierzchnię (prawie niemożliwe, ale...). Inny sposób to przekonanie strażnika, by otworzył bramę. Miłośnicy skradania na pewno spróbują przemknąć się cichcem do wyjścia. Można także zhackować sieć komputerową Krypty albo użyć rozwiązania siłowego. Mało? Ha! Jest także jeszcze ukryte, tajne wyjście. Tutaj nowy Fallout przewyższa nawet stare części cyklu. Możliwości rozwiązania każdego problemu okazuje się być zawsze co najmniej kilka. Co więcej - czasami to, w jaki sposób wykonamy dany quest, zostanie nam przypomniane po kilku godzinach, gdy jakaś postać odwdzięczy się nam na przykład za pomoc.
szybciej!Niestety, na tej grze odcisnęło się piętno The Elder Scrolls IV: Oblivion. Większość rozmów wygląda tutaj praktycznie tak samo, a dziewięćdziesiąt procent napotkanych ludzi to statyści. Można z nimi wprawdzie rozmawiać i pytać o różne rzeczy, ale zawsze usłyszymy to samo. Łącznie w grze głos ma podkładać wprawdzie 30-40 różnych aktorów (czyli znacznie więcej niż w The Elder Scrolls IV: Oblivion). Trzeba jednak pamiętać, iż to bardzo wczesna wersja - na tę chwilę większość dialogów jest jeszcze niegotowa i zamiast poszczególnych fraz mamy.... rzędy kropek . Pozostaje więc nadzieja, że w finalnym produkcie będzie już lepiej!
Wastelands i nie tylko
PortW końcu jednak wychodzimy z bezpiecznego schronu na powierzchnię. Niestety, w zasadzie grywalny na razie jest tutaj tylko jeden poziom - ulice zniszczonego miasta. Reszta to tylko migawki i kilka oderwanych od siebie scen. Akcja gry rozgrywa się w ponad trzydzieści lat po wydarzeniach z "dwójki", w zupełnie innej części USA. Tym razem trafiamy na Wschodnie Wybrzeże. Większą część mapy zajmują ruiny wielkiego miasta (Washington DC). Do tego dochodzą pustynne okolice tej metropolii i malutki fragment wybrzeża. Twórcy zrezygnowali z mapy głównej, więc świat jest tutaj jedną spójną całością (podobnie jak w The Elder Scrolls IV: Oblivion czy Gothic). Między wszystkimi lokacjami przemieszczamy się na piechotę (istnieją także swoiste "teleportery" czyli tunele metra). Po wielu naciskach udało się nam jednak wydobyć z twórców niejasną wzmiankę, iż "być może" w grze pojawią się jakieś pojazdy (!)
Świat gry jest mimo wszystko niezbyt duży. Co więcej - jest wyraźnie mniejszy od map z obu poprzednich części czy nawet Morrowind'a. Okazuje się być za to znacznie bardziej napakowany ciekawymi lokacjami pełnymi różnorodnych postaci. Bardzo rzadko zdarzają się jakieś naprawdę puste i "nudne" obszary.
typowy krajobraz po atomowej wojnie...Nawet po tym, co oglądaliśmy już w tak wczesnej wersji, można łatwo przewidzieć, że niektóre lokacje na długo zapadną w pamięć wszystkich graczy. Mamy na przykład zrujnowane, wymarłe miasto pełne wraków samochodów i zasypane gruzem ulice. Tylko niektóre budynki ocalały i górują samotnie się nad tym posępnym krajobrazem. W trakcie zabawy odwiedzimy też takie miejsca, jak stare centrum handlowe zamienione w małe miasto pełne "tubylców", klimatyczne bary, wyschnięte parki, opuszczone hale, zrujnowane tunele metra, rozpadające się wieżowce czy wreszcie.... wyrzucony na brzeg morza ogromny lotniskowiec, pełen niezbyt przyjemnych ludzi! Wprawdzie większość tych miejsc można było obejrzeć tylko na krótkich migawkach, ale nawet z tego czuje się, że gra naprawdę trzyma klimat. Powiem nawet więcej - świat Fallout 3 wygląda na jeszcze bardziej zniszczony, ponury i "brudny" niż ten znamy nam z "jedynki" i "dwójki". Nie ma tutaj wprawdzie wrażenia wszechobecnego niepokoju i zagrożenia, jak chociażby w S.T.A.L.K.E.R, ale za czujemy niepowtarzalny klimat POSTNUKLEARNEGO świata!
RadyjkoCała grafika została utrzymana w stylu lat 40 i 50 ubiegłego wieku. Patrząc na zardzewiałe wraki samochodów, resztki plakatów, rozwalające się budynki, czy widząc nawet zwykłe przedmioty (meble, naczynia, stare lampowe radia, telewizory...) naprawdę czuje się ducha tamtych lat. Wszystko to spotęgowane zostało jeszcze przez świetną muzykę. Pip-Boy może zostać użyty bowiem także jako radio; w ruinach znajdziemy kilka działających "stacji radiowych"(sic!). Tutaj twórcy się naprawdę postarali i kupili prawa do kilkudziesięciu utworów z tamtych lat, i to naprawdę dużych hitów. Jeden z nich słyszeliście zresztą na pewno w opublikowanym filmie do gry. Radio ma także jeszcze pewną zaletę - dzięki niemu możemy usłyszeć o najnowszych wydarzeniach, nie tylko z najbliższej okolicy. Czasami można wysłuchać informacji z np. NCR! - aż łezka w oku się kręci! Z radia dowiemy się często też o różnych ciekawych zadaniach. Jeżeli nieco się postaramy i dostroimy radyjko, to możemy nawet podsłuchiwać rozmowy oddziałów Bractwa Stali. Naprawdę kapitalne rozwiązanie!
Ja mam zbroję a TY nie! HA ha ha...No właśnie Bractwo... Jak już wspomniałem, akcja dzieje się w okolicach stolicy USA. Teren ten został naprawdę dobrze odwzorowany. Twórcy chwalą się, że miasto wygląda dokładnie tak, jakby wyglądało po wojnie atomowej . Zachowany został nawet rzeczywisty układ wielu ulic! W czasie gry zobaczymy kilka znanych budynków, łącznie z ruinami Kapitolu. Wiadomo też, że jednym z celów gry jest dostanie się do resztek zabudowań Pentagonu, a dokładniej do ogromnego schronu znajdującego się pod nimi. Większość miasta kontrolowana jest przez członków Bractwa Stali (w wersji, którą widzieliśmy, można było porozmawiać z jednym z nich -Strażnikiem Lyon'em). Bractwo jest jednak napierane coraz mocniej przez siły supermutantów i z trudnością broni centrum miasta. To jednak nie wszystkie frakcje. Spotkamy także dobrze znanych Ghuli, łowców niewolników, bandytów lub wreszcie zwykłych ludzi, którzy po prostu starają się przeżyć. Fallout 3 bardziej przypomina tutaj "dwójkę", niż "jedynkę". Cywilizacja istniejąca na gruzach starego świata ma się tutaj całkiem nieźle! Co ciekawsze - świat gry dynamicznie się zmienia. Na początku nic nie wskazuje na inwazję supermutantów, wszyscy żyją we względnym spokoju, dopiero wraz z rozwojem akcji ta nabiera tempa.
Poznajecie tą budowlę?Fallout 3 jest tworzony na zmodyfikowanym silniku, znanym z Oblivion. Twórcy gry nie zdecydowali się na przebudowanie swojego engine, tak, aby wykorzystywał on wszystkie możliwości Dx10. Całość jest nadal tworzona w oparciu o Dx9. To dobra wiadomość - nie będziemy musieli posiadać najnowszych kart graficznych, aby zagrać w tę gierkę. Wymagania mają być też tylko nieznacznie większe od tych z TES IV. Nie wiem, czy jednak można tutaj za bardzo wierzyć producentowi.
Mimo, że nie zobaczymy w grze najnowszych efektów graficznych, to całość wygląda naprawdę dobrze. Wszystko jest jeszcze bardziej szczegółowe i ładniejsze niż to, co widzieliśmy nowym TES. Każda z lokacji ma swój własny, niepowtarzalny styl, a postacie nareszcie wyglądają realniej. Niestety, szwankuje nieco ich animacja; w ich ruchach czuje się sporą sztywność. Gdy gramy w trybie TPP, ruchy naszego bohatera wyglądają gorzej aniżeli w nowym Gothic! Cała reszta grafiki budzi jednak podziw swoją jakością. Także fizyka została utrzymana na świetnym poziomie. Można dowolnie niszczyć otoczenie, a w jednym z questów nawet wysadzić w powietrze spory kawałek mapy. Dobrym przykładem są tutaj też wraki starych, przedwojennych samochodów. Niektóre z nich po ostrzelaniu wybuchają, tworząc gustowny atomowy grzybek. I kto powie, że ogniwa termojądrowe są bezpieczne? ^^ Podobny efekt można uzyskać, strzelając ze specjalnego "atomowego" granatnika. Jeżeli trafimy w jakiś budynek, to naprawdę dużo z niego nie zostanie.
Gwoli ścisłości trzeba jednak przyznać, iż grafika - mimo, że jest świetna - nie dotrzymuje kroku najnowszym przebojom typu Crysis. Za rok może okazać się już nieco przestarzała...
Let's rock !
Supermutant, ale jakiś inny niż kiedyś...Większość fanów nie wyobraża sobie, jak można przerobić turowego Fallout na grę typu FPS. Powiem wprost - nie do końca jest to możliwe. Walka w F3 na pierwszy rzut oka jest bardziej zbliżona do tradycyjnych FPS, niż typowego cRPG. Starcia są tu niezwykle dynamiczne, zaś wrogowie mają nawet całkiem dobrą AI. Broń zachowuje się naprawdę realistycznie i rzeczywiście czujemy, że strzelamy ze starej, rozlatującej się strzelby albo ultranowoczesnego karabinu laserowego. Zrezygnowano także ze znanego z Oblivion skalowania siły wrogów do poziomu naszej postaci (btw: 20 to tutaj max).
To się dopiero nazywa mutant!Jak jednak do samej walki mają się zdolności bohatera? Im większa percepcja czy skill w używaniu danego typu broni, tym strzelamy celniej. Jeżeli weźmiemy w łapy karabin plazmowy, a mamy słabo rozwinięty skill w energy weapons, to nawet z odległości paru kroków w nikogo nie trafimy. Tutaj nie trzeba w zasadzie celować, odbywa się to niejako automatycznie, w zależności od naszych umiejętności. Także sama zręczność wpływa mocno na walkę; jeżeli mamy ja na niskim poziomie, to będziemy się poruszać naprawdę wolno, nie mówiąc już o szybkości strzelania. Taki system walki sprawdza się wprost wyśmienicie! Przypomina zresztą rozwiązanie ze starego Deus Ex, tylko tutaj umiejętności odgrywają jeszcze większe znaczenie. Nawet, jeżeli mamy zdolności manualne godne mistrza świata w CS, to na niewiele się nam one przydadzą. Niestety, takie rozwiązanie jest mocno zagrożone. Jak zapewne wiecie, gra pojawi się również na Xboxa i PS3, rozważana jest więc możliwość zastosowania normalnego systemu walki, takiego jak w większości znanych nam FPS.
Zwycięstwo!Bardziej hardcorowi gracze mogą włączyć także tryb quasi turowy, czyli w zasadzie aktywną pauzę. Po jego uruchomieniu każdy ruch, nawet zwykłe obrócenie się, kosztuje nas kilka punktów akcji. Jeżeli celujemy we wroga, to specjalny system V.A.T.S zatrzymuje akcję, pozwalając nam dokładnie wycelować w wybraną część ciała wroga. Jednak zabawa w tym trybie mija się z celem - gra traci sporo na dynamice i walki z użyciem aktywnej pauzy są nudne. Widać, że jest to raczej ukłon w stronę fanów, a gra została zoptymalizowana pod kątem walki w czasie rzeczywistym. Najwygodniej jest bawić się bez włączania pauzy i ograniczyć się tylko do używania rewelacyjnego V.A.T.S.
auć! To musiało boleć!Same walki - podobnie zresztą jak w poprzednich częściach - są bardzo brutalne. Jeżeli trafimy wroga bezpośrednio w głowę, to ta widowiskowo rozpryśnie się w fontannie krwi. Tradycyjnie już też "ciekawie" wyglądają efekty trafień krytycznych. Chyba ostatnio takie rzeczy widzieliśmy w Soldier of Fortune. Trzeba przyznać, że to jak zachowują się trafieni wrogowie, wygląda bardzo realistycznie i niczym dziwnym jest tutaj widok latających wszędzie oderwanych kończyn. W grze wszechobecna jest przemoc, brutalność, narkotyki czy nawet sex (gołe baby ) Napotkane postacie nie żałują języka i sypią równo przekleństwami. Ciekawe, jak poradzi sobie z tym polski dystrybutor.
Nic więc dziwnego, iż twórcy już teraz zapowiadają, że ich dzieło otrzyma znaczek Mature (dla dorosłych) w oznaczeniach wiekowych na pudełku.
Idzie nowe?
Washington DCPozostaje tylko pytanie: czym jest "nowy" Fallout i czy rzeczywiście zasługuje on na miano "sequela", "kontynuacji", "części trzeciej"? Wprawdzie cały system i mechanika gry zostały żywcem ściągnięte z poprzednich części, wprawdzie nadal mamy słynne komiksowe obrazki, i wprawdzie dalej jest to ten sam świat, ale... Fallout 3 to jednak zupełnie inna gra. Inna, nie znaczy bynajmniej gorsza! Klimat pozostał tutaj nadal cudowny, ale jest zupełnie odmienny i bardziej mroczny od tego znanego nam z poprzednich części. Walka wciąga, lecz nie przypomina rozwiązań z "dwójki" czy "jedynki". Tak wyliczać można by bardzo długo...
W grze brakuje tego nieokreślonego "czegoś", szczypty magii, którą miały wszystkie poprzednie gry z tej serii. Może to wina przeniesienia gry w 3D? Może ta magia tkwiła właśnie w prostym, zgrzebnym,dwuwymiarowym silniku?
Wydaje się jednak, że Bethesda podchodzi do swojej gry zbyt poważnie i chce maksymalnie urealistycznić jej świat. A przecież Fallout zawsze był grą z przysłowiowym "jajem". Wystarczy wspomnieć różne zabawne postacie (Marcus, Harold..), śmieszne ukryte lokacje (podziemia pod wychodkiem^^) czy wreszcie dialogi. Nawet "technika" w grze była tworzona niekoniecznie na poważnie. Pamiętacie zwykły Power Armour z wielkim "zaworem" na plecach , roboty z gry lub różne dziwne przedmioty? Tutaj tego nie ma - gra jest kreowana na jak najbardziej realistyczną, już bez tego, charakterystycznego dla serii, przymrużenia oka. Pozostały tylko klasyczne menusy i zabawne obrazki...
uśmiech proszę Fallout 3 wyjdzie dopiero za rok, na przyszłą jesień. Wiele jest jeszcze do zrobienia - w miarę możliwości będziemy Was informować na bieżąco. Miejmy tylko nadzieję, iż mimo tego, że gra wychodzi także na konsole, nie zostanie zbytnio uproszczona.
Trzymamy kciuki za twórców i dziękujemy, iż pozwolili się nam zapoznać z ich najnowszym dzieckiem.
Na koniec jeszcze jedna uwaga - nie oceniajcie tej gry jako >>następcy<< serii Fallout. Jeżeli tak zrobicie, będziecie na pewno rozczarowani. Jeśli jednak potraktujecie ją jako >>nowego<< postnuklearnego RPG i zapomnicie na chwilę o tym, co było kiedyś, wtedy uznacie F3 za grę niemalże genialną. Można to powiedzieć śmiało nawet już teraz, gdy do premiery został ponad rok. |
|